17

Mała przeglądam nasz album sprzed lat wtedy kiedy byliśmy zakochani razem w tym wirze życia pozamiatani

To był nadzwyczajny staż w twoim sercu czy on już zgasł ?

Tylko stan obok mnie prosze

Wypij moja cała krew, i kieliszek więcej, 

Otul moja twarz teraz proszę

 i otrzyj z oczu piach, 

te granulki piasku bolą jak szlak

Niech zabłyśnie na niebie jakiś znak

Niech szarańcze w płucach wypala dziurę

Tyle alkoholu i fajek kupił nam nowy wujek. 

Fajny gość z niego jest 

zawsze  mówi fajna z was para ale napijcie się alko 

bo długo nie przetrwacie razem 

nie  jest wam ta miłość pisana mój bracie… 

Jedna druga butelka wina

Czy musi się kończyć ta adrenalina

Tulisz się do mnie cały czas

 powtarzając ze jestem jak prawdziwy ziomek 

a nawet jak twój brat

Z Toba jest inaczej, tak wiesz w klimacie

Jak kumpele cię traktuje

ale wiesz czasem potrzebuje

I cię pocałuje 

i w tobie powibruje, 

z rodZina wtedy lepiej żyje gdy sie wyląduje.

Trochę chora ta moja rodzina 

bo wciąż o wnuku gadają, 

ze byłby fajny, taki bobas maly , 

a ja karafbinek szykuje, 

pociskami się kamufluje. 

Pan pan

Wystrzeliłem, ale tylko ślepym bije

Dlatego ze Już nic nie czuje, pustka panuje, obojetnasc myśli kreuje

A chciałbym usiąść w twoim rozumie, zmieściłbym się w twoim tłumie

jak przed kompem grając w grę godzinę 

Czuc twoje flow w grze zdobywać cię kawałek po kawałku a na końcu odnieść zwycięstwo i wyruszyć z Toba do walki. 

Pozamiatał mnie centralnie twój wyraz twarzy, taki szorstki

 a zarazem ugruntowany 

na w sobie coś szalonego ale poczekaj mój kolego.. 

mówisz krzykiem do mnie uspokój się , bo inaczej nie zrozumie twoich Klich

Mówisz sekrety zdradzę po ślubie, 

albo jak we mnie wejdziesz w nocy. 

ty mój niebezpieczny piorunie.

 Ciekawość mnie zabija, bo zapomniałem zapytać czy lubisz jeść pasztet 

 bo po nim dobrze wywijam, i akrobacje tworze przeróżne jak Szekspir teksty o swoim idealizmie. 

Ciagle przeszłością niestety żyje, 

tak cię kocham nadal i kontroluje

ze az z miłości skrzywdziłem zraniłem 

Przepraszam mówię na głos pierwszy raz, 

tak myślałem ze mi nie wierzysz 

Ze słowa rzucisz na wiatr a mi ostatni raz potargasz włosy i powiesz odchodzę mój drogi w innych bajkach żyjemy coś innego kreujemy.

Taki głupi byłem

Ze szukałem kogoś tylko na chwile,

 a oszlifowany diament miałem w ramionach, zgubilem rachubę wybacz rozumie i ty mała w tym zielonym basenowym kostiumie co na fejsie zobaczyłem i się aż podnieciłem ledwo lajka dałem a już kochac się chciałem…

 to co zobaczym mnie utwierdziło 

ze jesteś uzależniająca jak muza Chopina 

jesteś jak klawisze fortepianu 

które dotykają mnie po ciele i krzyczą 

zaraz będziesz mój aniele 

zabierz mnie do raju i zrób dobrze w kościele 

bo innego miejsca nie znajdziemy 

bardziej grzesznego ! 

Aby oddać hołd najważniejszemu. 

Stwórcy jedynemu

Jak pomyśle o Tobie mała 

to mi ślinka cieknie 

musze wsiąść browara i emocje opanować 

ja nie chce zwariowac ja chce jeszcze pożyć i niczego nie żałować

Jesteś Tala młoda, masz dopiero 18 lat, 

a w głowie masz poukładane jak nie jedna 30 latka. Jesteś taka mądra babka

Czesto grasz mi na nerwach 

tak ostro jak na fortepianie Mozart 

wiesz Libię te metafory 

bo ty jesteś zagadka 

otwarta książka 

cnotliwą wariatka. 

Zaprosze cię do  mąka 

bo lubisz mała  

to będzie nasza ostatnie spotkanie 

zjemy sobie chisburgera 

a później będziemy wyrzucać raka

niczym naszego świetego brata. 

Czy to moja fanaberia czytam wierze nic już nie wiem … 

zagubiony znów musze dziś szukać siebie

ZmieniAm się jak kameleon

Dziś jadowita żmija 

jutro pilnująca surykatkA  

a innym razem jakaś dzika kaczka, 

albo kaczka dziwaczka 

Czasem bialy czasem czarny

Dzięki tobie zawsze wyjątkowo ładny

Dziś się znów upiłem z flaszka wódki temat kręciłem. Przynajmniej się nie nudziłem

Bo jak mam Zapimiec o Tobie mala 

Ten alkohol wchodzi mi do głowy, bezlitośnie atakuje mnie jak sęp czyści sprzęt nie zostawia zdjęć 

to chyba jakaś kpina, zaszybko bania wchodzi i za późno odchodzi. 

Co bym Zrobił żeby czas nie przemijal

Jak mogłem tak długo czekać

 i ręki nie podać w ramach przeprosin

Prostak cham ze mnie jest 

szkoda gadać 

myśli tylko o sobie egoista, frajer on oszalał 

SkrZywdzilem cię mala 

oddaje grosik wiszę ci 

i czekam na jakiś sygnał z twojej strony

 chociaż cosik 

Mysle Napisze może SMS jak bardzo żałuje

Ale po godzinie zapomnę o wszystkim

I z inna spróbuje. To ten popęd którego nie mogę zatrzymać, wykastruj mnie proszę Albo zatrzymaj

Nudzę się Toba nawet ze jesteś najważniejsza moja życiowa nagroda.

Walcze z wszystkich sił o nowy rytm i takt

Tuptam w miejscu, chcąc zmienić coś, jakoś tak bylejak bez ciebie bardzo mi brak,

ktoś rzucił na mnie klątwę jestem tego pewny czuje to w kościach jak rozkłada się moja bezlitosna agresja

stalem się zimny podły cham 

najlepiej jak pozostanę sam, 

najlepsze wyjście to eksmisja na bezludna wyspę 

Będę tam sam jak palec wiec nikogo nie zranię chyba ze w wodzie będą piranie

Bo bez Ciebie to nie życie mała

to udręka 

w labiryncie znalazłem dwie drogi

 ale obie ślepe , właśnie zgasłem potknąłem się i upadłem , 

czuje ze opadłem z sił chce zdechnąć tu i już !

Jak Złowisz szczupaka kochana

 to będę w niezłych tarapatach 

Pamiętasz ten chelengen 

wtedy możesz mnie utopić w jeziorze 

to jedyne moje godne miejsce tak mówią wszyscy bogowie

Masz takie cudne włosy 

pachną szlugami i piwem pszenicznym , 

ulalalaa jesteś taka wyjątkowa

 jak czas który wszystko obserwuje

czarem szybka czasem wolna jak woda w rzece 

Znasz mnie na pamięć, wyryt

na autobus przychodzisz zawsze ostatnia 

bo kresek na powiece zapomniałaś zrobić

 a w nich czujesz się jak Alaska Alaska laska

czasem wysoka a czasem płaska. 

Charakter genialny, 

nie bawisz nigdy urazy 

gdy wyleje na ciebie ścieki pomyje, 

to nie tak ze bez przyczyny,  

wieszz bo jeszcze ci nie mówiłem 

szef mnie nie akceptuje krytykuje i coś knuje, 

ta cała flustracje na Cb przenoszę, 

zamykam cir jak jak zmywarkę 

nastawiam na najwyzsza temperaturę, 

prawie cir dezynfekuje. Czyszczę izoluje !

Tak Cię kocham ze aż eksploduje, 

czemu krzywdzę Cię kochana 

zapytaj moich znajomych bo ja nie odpowiadam

jak się ukształtowałem, gdzie żyłem, co czynilem

byłem słaby i naiwny, to wiem.. smutno mi jest

tyle dałem innym a w  zamian nic, po co cokolwiek oczekiwałem. Za to charam sobie na twarz brzydzę się swoich warg, ciężko mi tez patrzeć w lustro na siebie bo niemiłosierne obrzydzenie mnie bierze,

nigdy te rany się nie zagoją 

tam sączy się agresja 

która Goni kolejna agresje 

taki mamy świat wszystko co prawdziwe i ważne musi bolec, ale wszystko 

przepada jak silny wiatr, 

tornado w sercu bije

Nie powinienem się tak wzruszać 

bo cierpka łze wykluje, 

chyba Że to tylko melodia o chorym reżimie. Pogubiłem się w tym chujowym teatrze 

w którym na codzin gnije 

chce znów te czasy z Toba, tylko z toba

gdy na ławce pijąc wino i komplementując

Cieszyłem się jak małe dziecko 

widząc cię szczesliwa. Chciałem wtedy nawet zAlozyc rodzine tyle dla ciebie mogłem zrobić,

Lecz wiem to teraz to nie były moje progi. Za wysoko mierzyłem z realiami się nie liczyłem 

Nawet twoja mamę polubiłem myślałem ze będę w twojej bogatej rodzinie. Ze mi się życie odmieni, Czego mi brak ? Powiedz szczerze ! Jestem biedny ale dobry zgadza sie jestem nie pasującymmodel do twojej nowej histori czyje się jak wieszak w nieudanej sceneri, jak ptak bez skrzydeł, nie odlecę. Zabij mnie mecze się.

THOMAS GAIN
THOMAS GAIN
Artykuły: 35

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *