Mała przeglądam nasz album sprzed lat wtedy kiedy byliśmy zakochani razem w tym wirze życia pozamiatani
To był nadzwyczajny staż w twoim sercu czy on już zgasł ?
Tylko stan obok mnie prosze
Wypij moja cała krew, i kieliszek więcej,
Otul moja twarz teraz proszę
i otrzyj z oczu piach,
te granulki piasku bolą jak szlak
Niech zabłyśnie na niebie jakiś znak
Niech szarańcze w płucach wypala dziurę
Tyle alkoholu i fajek kupił nam nowy wujek.
Fajny gość z niego jest
zawsze mówi fajna z was para ale napijcie się alko
bo długo nie przetrwacie razem
nie jest wam ta miłość pisana mój bracie…
Jedna druga butelka wina
Czy musi się kończyć ta adrenalina
Tulisz się do mnie cały czas
powtarzając ze jestem jak prawdziwy ziomek
a nawet jak twój brat
Z Toba jest inaczej, tak wiesz w klimacie
Jak kumpele cię traktuje
ale wiesz czasem potrzebuje
I cię pocałuje
i w tobie powibruje,
z rodZina wtedy lepiej żyje gdy sie wyląduje.
Trochę chora ta moja rodzina
bo wciąż o wnuku gadają,
ze byłby fajny, taki bobas maly ,
a ja karafbinek szykuje,
pociskami się kamufluje.
Pan pan
Wystrzeliłem, ale tylko ślepym bije
Dlatego ze Już nic nie czuje, pustka panuje, obojetnasc myśli kreuje
A chciałbym usiąść w twoim rozumie, zmieściłbym się w twoim tłumie
jak przed kompem grając w grę godzinę
Czuc twoje flow w grze zdobywać cię kawałek po kawałku a na końcu odnieść zwycięstwo i wyruszyć z Toba do walki.
Pozamiatał mnie centralnie twój wyraz twarzy, taki szorstki
a zarazem ugruntowany
na w sobie coś szalonego ale poczekaj mój kolego..
mówisz krzykiem do mnie uspokój się , bo inaczej nie zrozumie twoich Klich
Mówisz sekrety zdradzę po ślubie,
albo jak we mnie wejdziesz w nocy.
ty mój niebezpieczny piorunie.
Ciekawość mnie zabija, bo zapomniałem zapytać czy lubisz jeść pasztet
bo po nim dobrze wywijam, i akrobacje tworze przeróżne jak Szekspir teksty o swoim idealizmie.
Ciagle przeszłością niestety żyje,
tak cię kocham nadal i kontroluje
ze az z miłości skrzywdziłem zraniłem
Przepraszam mówię na głos pierwszy raz,
tak myślałem ze mi nie wierzysz
Ze słowa rzucisz na wiatr a mi ostatni raz potargasz włosy i powiesz odchodzę mój drogi w innych bajkach żyjemy coś innego kreujemy.
Taki głupi byłem
Ze szukałem kogoś tylko na chwile,
a oszlifowany diament miałem w ramionach, zgubilem rachubę wybacz rozumie i ty mała w tym zielonym basenowym kostiumie co na fejsie zobaczyłem i się aż podnieciłem ledwo lajka dałem a już kochac się chciałem…
to co zobaczym mnie utwierdziło
ze jesteś uzależniająca jak muza Chopina
jesteś jak klawisze fortepianu
które dotykają mnie po ciele i krzyczą
zaraz będziesz mój aniele
zabierz mnie do raju i zrób dobrze w kościele
bo innego miejsca nie znajdziemy
bardziej grzesznego !
Aby oddać hołd najważniejszemu.
Stwórcy jedynemu
Jak pomyśle o Tobie mała
to mi ślinka cieknie
musze wsiąść browara i emocje opanować
ja nie chce zwariowac ja chce jeszcze pożyć i niczego nie żałować
Jesteś Tala młoda, masz dopiero 18 lat,
a w głowie masz poukładane jak nie jedna 30 latka. Jesteś taka mądra babka
Czesto grasz mi na nerwach
tak ostro jak na fortepianie Mozart
wiesz Libię te metafory
bo ty jesteś zagadka
otwarta książka
cnotliwą wariatka.
Zaprosze cię do mąka
bo lubisz mała
to będzie nasza ostatnie spotkanie
zjemy sobie chisburgera
a później będziemy wyrzucać raka
niczym naszego świetego brata.
Czy to moja fanaberia czytam wierze nic już nie wiem …
zagubiony znów musze dziś szukać siebie
ZmieniAm się jak kameleon
Dziś jadowita żmija
jutro pilnująca surykatkA
a innym razem jakaś dzika kaczka,
albo kaczka dziwaczka
Czasem bialy czasem czarny
Dzięki tobie zawsze wyjątkowo ładny
Dziś się znów upiłem z flaszka wódki temat kręciłem. Przynajmniej się nie nudziłem
Bo jak mam Zapimiec o Tobie mala
Ten alkohol wchodzi mi do głowy, bezlitośnie atakuje mnie jak sęp czyści sprzęt nie zostawia zdjęć
to chyba jakaś kpina, zaszybko bania wchodzi i za późno odchodzi.
Co bym Zrobił żeby czas nie przemijal
Jak mogłem tak długo czekać
i ręki nie podać w ramach przeprosin
Prostak cham ze mnie jest
szkoda gadać
myśli tylko o sobie egoista, frajer on oszalał
SkrZywdzilem cię mala
oddaje grosik wiszę ci
i czekam na jakiś sygnał z twojej strony
chociaż cosik
Mysle Napisze może SMS jak bardzo żałuje
Ale po godzinie zapomnę o wszystkim
I z inna spróbuje. To ten popęd którego nie mogę zatrzymać, wykastruj mnie proszę Albo zatrzymaj
Nudzę się Toba nawet ze jesteś najważniejsza moja życiowa nagroda.
Walcze z wszystkich sił o nowy rytm i takt
Tuptam w miejscu, chcąc zmienić coś, jakoś tak bylejak bez ciebie bardzo mi brak,
ktoś rzucił na mnie klątwę jestem tego pewny czuje to w kościach jak rozkłada się moja bezlitosna agresja
stalem się zimny podły cham
najlepiej jak pozostanę sam,
najlepsze wyjście to eksmisja na bezludna wyspę
Będę tam sam jak palec wiec nikogo nie zranię chyba ze w wodzie będą piranie
Bo bez Ciebie to nie życie mała
to udręka
w labiryncie znalazłem dwie drogi
ale obie ślepe , właśnie zgasłem potknąłem się i upadłem ,
czuje ze opadłem z sił chce zdechnąć tu i już !
Jak Złowisz szczupaka kochana
to będę w niezłych tarapatach
Pamiętasz ten chelengen
wtedy możesz mnie utopić w jeziorze
to jedyne moje godne miejsce tak mówią wszyscy bogowie
Masz takie cudne włosy
pachną szlugami i piwem pszenicznym ,
ulalalaa jesteś taka wyjątkowa
jak czas który wszystko obserwuje
czarem szybka czasem wolna jak woda w rzece
Znasz mnie na pamięć, wyryt
na autobus przychodzisz zawsze ostatnia
bo kresek na powiece zapomniałaś zrobić
a w nich czujesz się jak Alaska Alaska laska
czasem wysoka a czasem płaska.
Charakter genialny,
nie bawisz nigdy urazy
gdy wyleje na ciebie ścieki pomyje,
to nie tak ze bez przyczyny,
wieszz bo jeszcze ci nie mówiłem
szef mnie nie akceptuje krytykuje i coś knuje,
ta cała flustracje na Cb przenoszę,
zamykam cir jak jak zmywarkę
nastawiam na najwyzsza temperaturę,
prawie cir dezynfekuje. Czyszczę izoluje !
Tak Cię kocham ze aż eksploduje,
czemu krzywdzę Cię kochana
zapytaj moich znajomych bo ja nie odpowiadam
jak się ukształtowałem, gdzie żyłem, co czynilem
byłem słaby i naiwny, to wiem.. smutno mi jest
tyle dałem innym a w zamian nic, po co cokolwiek oczekiwałem. Za to charam sobie na twarz brzydzę się swoich warg, ciężko mi tez patrzeć w lustro na siebie bo niemiłosierne obrzydzenie mnie bierze,
nigdy te rany się nie zagoją
tam sączy się agresja
która Goni kolejna agresje
taki mamy świat wszystko co prawdziwe i ważne musi bolec, ale wszystko
przepada jak silny wiatr,
tornado w sercu bije
Nie powinienem się tak wzruszać
bo cierpka łze wykluje,
chyba Że to tylko melodia o chorym reżimie. Pogubiłem się w tym chujowym teatrze
w którym na codzin gnije
chce znów te czasy z Toba, tylko z toba
gdy na ławce pijąc wino i komplementując
Cieszyłem się jak małe dziecko
widząc cię szczesliwa. Chciałem wtedy nawet zAlozyc rodzine tyle dla ciebie mogłem zrobić,
Lecz wiem to teraz to nie były moje progi. Za wysoko mierzyłem z realiami się nie liczyłem
Nawet twoja mamę polubiłem myślałem ze będę w twojej bogatej rodzinie. Ze mi się życie odmieni, Czego mi brak ? Powiedz szczerze ! Jestem biedny ale dobry zgadza sie jestem nie pasującymmodel do twojej nowej histori czyje się jak wieszak w nieudanej sceneri, jak ptak bez skrzydeł, nie odlecę. Zabij mnie mecze się.